Życie jest piękne, gdy idziesz za wewnętrznym gilgotaniem
Życie jest piękne. A raczej mogłoby takie być już teraz.
Tak, dla Ciebie też. Od ręki.
Wszyscy moglibyśmy w jednej sekundzie poczuć się lepiej, szczęśliwiej i spokojniej, gdyby nie… autotresura.
Autotresura, czyli całkowite zaprzeczenie wewnętrznego głosu – czucia – tego delikatnego łaskotania to jedna z głównych przyczyn smutku i beznadziei.
Oczywiście – zaprojektowaliśmy sobie życie w trójwymiarze tak, by był „challenge” – taka już uroda tej wibracji i gdyby nam ona tak bardzo nie odpowiadała, nie inkarnowalibyśmy na Ziemi z zaciekłą regularnością.
Ale jest jeszcze coś:
Wszędzie dookoła obserwuję trend psychotycznej autotresury ubranej w przyjazne marketingowo wdzianka – osobistej efektywności, znakomitej organizacji czasu i pracy oraz „kup koniecznie ten planner, aplikację, tablicę, płachtę na pulpit (…)”, by mieć jeszcze więcej miejsca do tworzenia list zadań i wywierania na sobie presji bycia super pracownikiem, super żoną, super sportowcem, super robotem.
Dołącz do Jasnej Polski ze swymi Roślinkami, kategorie Natura – Zwierzęta – Zdrowa Żywność lub Zdrowie są właśnie po to
Życie na ogół nie jest piękne
Psujesz sobie to Twoje własne, unikalne, piękne życie dociskaniem siebie do ściany,
Żyłowaniem się ponad miarę.
Zaprzeczaniem sobie i swoim potrzebom w każdej sekundzie istnienia.
Jak?
W Twoim świecie rządzą niepodzielnie:
Listy zadań.
Obowiązki.
„Priorytety”
Odpocznę później.
Jest tyle do zrobienia.
A jednocześnie masz świadomość – także teraz, gdy czytasz ten tekst – że żaden najbardziej wypasiony planner i kurs online „samokontroli i samoorganizacji” nie wyrwą Cię z matni miliarda rzeczy do zrobienia, do przeczytania, do przetworzenia…
To jest po prostu niemożliwe. Nie w tej wibracji, nie w tym świecie, wypluwającym terabajty informacyjnego ścieku na sekundę.
Nieważne ile zasuwasz i uwijasz się jak w ukropie, zawsze, ale to zawsze Twoja lista zadań przekracza Twoje możliwości intelektualne, czasowe, energetyczne. A przynajmniej tak było ze mną.
Jeszcze jakiś czas temu mogłabym w jakimś kręgu wsparcia powiedzieć tak:
Mam na imię Agnieszka, mam 38 lat i nie daję rady: z każdej listy zadań na dany dzień wykonuję maleńką jej cząstkę, nieważne jak się staram i czy pracuję od 8 do 16, czy 18 czy do 23… Moje listy zadań żyją swoim życiem i pęcznieją każdego dnia (jak każda rzecz na tym świecie, której dajesz uwagę).
Życie jest piękne, gdy przestajesz napierać
Był taki moment, kiedy ilość obowiązków, pracy, rzeczy pilnych i ważnych po prostu mnie zmiażdżyła. Stres i napięcie, jakie czułam, zajmując się jedną z nich, gdy sto pozostałych leżało odłogiem, sprawił, że popadłam w paraliż decyzyjny i zagubiłam się w tej lawinie.
Nie wiedziałam, co robić – co najpierw, a co potem. Niezrobienie czego będzie mniejszym, albo większym złem. .. W pewnym momencie nie wiedziałam już nic, a moje ciało składało się wyłącznie z napięcia, bezdechu, usztywnienia i stresu. Wszystko już wydawało się za trudne, za dużo, nie do przebrnięcia, zbyt skomplikowane…
I wtedy powiedziałam sobie – OK. PODDAJĘ SIĘ.
A potem naprawdę to poczułam w każdej cząstce swego ciała.
Kieruj się na: Czucie – Serce – Energię – Przyjemność…
Elizabeth Gilbert w swej książce Wielka Magia, która tylko na pozór jest popową przypowiastką dla pań, a w rzeczywistości stanowi niezwykle przenikliwy i wzmacniający zbiór obserwacji o życiu (które na pewno według Liz jest piękne), pisze o procesie odkrywania tematu na kolejną książkę, gdy w głowie kompletna pustka.
Proces ten do złudzenia przypomina mój sposób na znój i trud trójwymiaru, czyli wewnętrzne gilgotanie.
Kiedy powiedziałam sobie, że się poddaję, poczułam nieprawdopodobną ulgę.
Głowa usłyszała hasło do odwrotu, zobaczyła białą flagę i … odpuściła.
I wtedy dopiero do głosu mogła wreszcie dojść intuicja, czyli: czucie – serce – energia – przyjemność…
Majówkowy BALans w Las Palace
wielkopolskie | PoznańZaufaj Swojej Intuicji – Warsztat
mazowieckie | CzarnaMajówka – Sztuka Bycia Sobą – relacje – związki – ja – inni – świat – natura
podlaskie | ŁapiczeIII Festiwal Natura i zdrowie
dolnośląskie | Moszna ZamekPełnia Życia – Kreta 2024 – taniec, joga, transformacja, relaks, regeneracja
Europa Południowa | Kreta - GrecjaPramen Festival 2025 Kwiat Paproci
małopolskie | BolęcinŚcieżka duszy– odkryj swoją prawdziwą naturę i wewnętrzną moc
warmińsko-mazurskie | LipowoSzamański warsztat “Śmierć i Odrodzenie”
dolnośląskie | Nowa MorawaCzujesz, że jesteś tu by robić coś większego? Misja życiowa Cię wzywa🌟 | online
Cała Polska | Online (zoom)
Jasna Polska to wysoko-wibracyjna “baza danych”, która ma na celu stworzenie stabilnej, świadomej swoich zasobów, samowystarczalnej, potężnej duchowej społeczności w Polsce (teraz jesteśmy rozproszeni i nie jest łatwo się znaleźć).
Chcemy, by ludzie z naszego świata wspierali się nawzajem, korzystając z usług i produktów “swoich”, a nie tych wciskanych przez korporacje.
Życie jest piękne, gdy idziesz za wewnętrznym gilgotaniem
Mówiąc wprost, następnego dnia obudziłam się i zadałam sobie egzotyczne w kontekście pracy pytanie – NA CO MAM OCHOTĘ?
Zrobienie czego, sprawi mi przyjemność?
Dokąd właśnie teraz płynie moja energia???
Te pytania mają alchemiczną moc.
Transformują przykrą orkę na ugorze, jaką są niekończące się listy zadań, w interesującą kreację.
Płynąca w optymalnym kierunku energia generuje w Tobie swoistą wibrację – drży leciutko i delikatnie łaskocze Cię od środka. – Jeśli idziesz za tym wewnętrznym łaskotaniem – gilgotaniem, wchodzisz od razu w przepływ.
Zaczynasz stosować wysokowibracyjną metodę działania, w tak zwany „punkt”.
Każda rzecz, sprawa, coś do zrobienia ma swoją energię i najlepszy czas do jej realizacji.
Wiesz świetnie jak to jest – coś leży i leży odłogiem, nie możesz się za to wziąć, na myśl o tym robi Ci się słabo, bo wiesz jaka to wielka, zła żaba do połknięcia, aż nadchodzi ten Czas… Mobilizacji, chęci, konieczności… i nagle okazuje się, że już jest po wszystkim i mówisz zdumiony, że nie spodziewałaś się, że to będzie takie łatwe / krótkie / niekłopotliwe.
Gilgotanie uprości i złagodzi oporujący trójwymiar
Tak jest z gilgotaniem. Głowa może (i będzie) Cię nękać, że wszystko trzeba zrobić na wczoraj, na już, natychmiast! Ale gdy wyłączysz to prymitywne, trójwymiarowe urządzenie, usłyszysz bardzo wyraźnie, która czynność dojrzała do tego, by zrobić ją najkrócej, najprościej i… z przyjemnością.
Bo kiedy idziesz za wewnętrznym gilgotaniem wszystko układa się w spójną, prostą, płynącą całość. Całe życie łagodnieje i uspokaja się.
Są dni, kiedy z Przyjemnością umyjesz okna. Albo okno. Jedno. Bo na tyle masz akurat chęć. Są chwile, kiedy napisanie tego maila, czy wykonanie tego telefonu jest najwłaściwszą, najnaturalniejszą rzeczą pod słońcem. Są tygodnie na pisanie pracy doktorskiej i dni na serialowe ciągi…
Co do tego ostatniego – gdy idziesz za wewnętrznym gilgotaniem, za tym łaskotaniem energii i przyjemności, nie musisz obawiać się, że będziesz tylko leżeć na kanapie i pochłaniać kompulsywnie kolejne sezony Gry o Tron.
W sytuacji, kiedy prawdziwie sobie ufasz i prawdziwie słuchasz siebie i swojego ciała, okazuje się, że jakość Twoich dni się zmienia, a życie naprawdę może być piękne.
Czekamy na Twoje zdrowe Miejsce,w kategorii Natura – Zwierzęta – Zdrowa Żywność
Gilgotanie – przepis na sukces i efektywność w 5D
Stosując gilgotanie na co dzień, ze zdumieniem stwierdzisz, że robisz dużo więcej, niż dotąd – gdy zmuszałaś się na sztywno do czegoś, czego akurat w tej chwili bardzo nie chciałaś robić.
(My Ludzie tak mamy – zmuszanie jest najmniej skuteczną i efektywną metodą na… cokolwiek)
Dostrzeżesz też, że wszystko zaczyna płynąć. A nawet iść jak po maśle.
To dlatego, że kierując się przepływem energii, przestajesz wkładać nadmierny wysiłek i czas w robienie rzeczy. Wszystko zaczyna „samo” się układać. Rzeczy „same się robią”. Ani się obejrzysz, a masz posprzątaną chatę, zrobiony raport, odpisane maile…
Zobaczysz także, że pewne rzeczy rozwiązują się „same” bez Twojego udziału. Ktoś właśnie już to zrobił, albo zmienił plany, albo okazało się to niepotrzebne, nieważne, nie na teraz…
Warunek jest jeden – ten co zawsze – ZAUFAĆ SOBIE i pozwolić, by rzeczy się działy. „Same”
#1 Zaufać sobie, że „nie zawalisz”
(Wierz mi – nie zawalisz. Od kiedy dałam się prowadzić gilgotaniu za rączkę, olewając listy zadań dawno przekraczające czyjekolwiek możliwości, wszystko robię wtedy kiedy trzeba; pamiętam, nie spóźniam się, wszystko też dzieje się W Odpowiednim Momencie).
#2 Pozwolić sobie na życie po swojemu.
Myć te okna kiedy chcesz, a nie kiedy „trzeba” (bo co ludzie powiedzą). Robić rzeczy, kiedy czujesz, a nie kiedy „wypada” lub „powinno się”.
(Gdy idziesz za swoim wewnętrznym czuciem, za twoją własną wewnętrzną Mądrością, nie istnieje „trzeba” i „wypada”. To przestaje Cię obowiązywać, a jednocześnie nadal możesz – dużo sprawniej i spokojniej – funkcjonować w trójwymiarowym świecie. Ogarniając więcej i nie tracąc kontaktu z rzeczywistością).
Miejsce na festival – Pole namiotowe Masz Moc
łódzkie | Biała Rawska
Na Jasnej Polsce znajdziesz same dobre, wzmacniające i przyjazne Miejsca
Wewnętrzne gilgotanie zawsze działa
Wracając do Liz Gilbert i Wielkiej Magii… Otóż nie miała ona przez dwa (!) lata pomysłu na książkę i w pewnym momencie zarówno wydawca, jak i sama Elizabeth poczuli silny przypływ stresu związany z tą przydługą nieobecnością natchnienia.
Zamiast wymuszać na sobie temat, a potem wyciskać siódme poty, pisać książkę, której się nie czuje i nie chce, ale trzeba, Liz postanowiła pójść za wewnętrznym gilgotaniem (ona nazywa to “małą ciekawością”).
I zaczęła obserwować, co budzi jej zainteresowanie – choćby najmniejsze, by tam kierunkować swoją energię.
Ponieważ, po remoncie nowego domu, ogród wokół osiągnął stan schyłkowy, Liz z obowiązku posadziła roślinę (a nie była fanką ogrodnictwa).
I to okazało się nawet miłe.
Więc posadziła drugą i trzecią. Kupiła cebulki, sadzonki, nasionka.
To także okazało się dość przyjemne.
A gdy rośliny zaczęły rosnąć, zapytała samą siebie – skąd też one się wzięły w tej części świata.
Sprawdzenie tego w internecie było już tak bardzo przyjemne, że temat wciągnął ją bez reszty. Do tego stopnia, że powstała „Botanika duszy” – awanturnicza powieść o poszukiwaczach i handlarzach zamorskimi, egzotycznymi roślinami.
Rozumiesz już?
Intelektualne dywagacje, kaprysy ego i systemowe nakładki „powinności” to przeżytek.
Żeby Twoje zwyczajne, codzienne Życie było piękne, bogate, kolorowe, odpuść sobie przymus i kołowrót.
Zamiast tego zacznij wsłuchiwać się w siebie. W każdej chwili ćwicz nasłuch na wewnętrzne gilgotanie. Nie zrażaj się tym, że na początku dasz się zwieść na manowce „priorytetów” przez swą głowę, strachy i programy.
Bądź w sobie, słuchaj, czuj.
I idź tam, gdzie prowadzi Cię energia.
Ona (czyli Twoja intuicja) wie najlepiej, jak Cię pokierować, by życie wreszcie było piękne.
Aho <3

Pomóż Jasnej Polsce, by powstawały kolejne!
Źródło wszystkich ilustracji w tekście: Internet (gł. Pinterest, Unsplash, Pixabay, chyba, że podano inaczej.
Komentarze
Grażyna
Lata temu na fali totalnej nie akceptacji zafundowałam sobie taką autotresurę. Zero oczekiwanych efektów, a wręcz przeciwnie większy stres i frustracja.
Dopiero pójście po rozum do głowy i uczenie się akceptacji i życia z samą sobą zaczęło przynosić jakieś zmiany. Czytając twój artykuł zdałam sobie sprawę, że całe swoje życie szłam właśnie za tym wewnętrznym gilgotaniem, które w okresie mroku nie akceptacji próbowałam ujarzmić, ukierunkować i zmienić. Ale na szczęście moją potrzeba robienia “po swojemu” nie dała się zdusić. To wewnętrzne gilgotanie w czasie gdy interesowałam się trochę numerologią, sprawiło że w arkuszu kalkulacyjnym wyliczyłam do 2100 jak często pojawiać się będą liczby mistrzowskie w danym roku 😀 Ciekawe czy w czeluściach komputera ten plik się zachował?
Nigdy nie mogłam przekonać się do podziału na rzeczy ważne, pilne itp. Ale terminów nauczyłam się dotrzymywać.
Dopiero niedawno, kiedy z powodu wypalenia zaczęłam mieć problemy z pamięcią przekonałam się do list zadań. Są pomocne. Zawsze mnie denerwowało i uważam je za bzdurę (przynajmniej w moim przypadku) zalecenie zrób najpierw to co najważniejsze / najtrudniejsze. Ja potrzebuję rozgrzewki, a najlepszą rozgrzewką dla mnie jest pójście za wewnętrznym gilgotaniem
RA - Jasna Polska
Wow! Kochana, dziękuję Ci za te słowa – to niezwykle trafne podsumowanie tego, czym próbowałam się tu podzielić. A co do list zadań – faktycznie, są OK, gdy wiesz, że one są dla Ciebie, a nie Ty dla nich. Mnie to trochę zajęło (jak zresztą większość rzeczy ;)). Poza tym, gilgotanie ma moc także dlatego, że ściśle współpracuje z podświadomością, a ta niczego przecież nie zapomina, doskonale wie, co jest ważne, a co można odpuścić. Dlatego nawet gdy jakiś czas nie spoglądam na listy, okazuje się, że i tak wszystko jest załatwione. Bez nerwów, bez wyrzeczeń, bez spiny. A jak nie jest, to znaczy, że jeszcze (lub już) nie nadszedł ku temu właściwy czas.
Sabattri
Z autotresury zaczęłam wyplątywać się całkiem niedawno.Dopiero na emeryturze zrozumiałam, że ciągła gonitwa nie daje mi spokoju. Byłam wiecznie podenerwowana, bolała mnie głowa, miałam arytmię serca, źle spałam. Mój nadmierny wysiłek nie był doceniany przez domowników, rzadko przez szefa. Teraz wreszcie wiem – nic nie muszę /lub bardzo niewiele/. Komfort życia znacznie większy. Nie szalejcie!!! Nie warto!!!!
RA - Jasna Polska
Cieszą mnie te słowa 🙂 Wspieram <3
Basia
A jak odnieść to do pracy? Czy to również się jakoś sprawdza? Jak to zrobić?
RA - Jasna Polska
Basiu, to się sprawdza wszędzie, nawet jeśli tylko w 50% to już dużo dla psychiki. Jasne, że w każdej pracy są “dedlajny” i pewne rzeczy są ważne i pilne jednocześnie. Ale ile takich jest?
Poza tym każdy przypadek jest indywidualny, czyli dana osoba + jej praca.
I dlatego to są kwestie, które każdy musi dla siebie rozwiązać sam 🙂 – ułożyć pod siebie.
Pomoc coacha może mieć w tym wypadku duży sens: https://jasnapolska.pl/katalog/kategoria/coach-coaching-coachowie/