Lucyna Ćwierczakiewiczowa – niesforna superstar, czyli kobieta wielowymiarowa


Pamiętam z dzieciństwa taką scenę: dorośli wokół mnie wesoło rechoczą, zaśmiewając się z półsłówek, a nade mną unosi się, nie mówiące mi nic hasło „bekasy i kwiczoły”.
Wtedy myślałam, że to jakiś świński żart.

Czytając 30 lat później biografię Lucyny Ćwierczakiewiczowej autorstwa Marty Sztokfisz pt. Pani od obiadów. Lucyna Ćwierczakiewiczowa. Historia Życia (Wyd. Literackie) parę rzeczy stało się jasnych…
W komunie Lucyna Ć. była na cenzurowanym. Pierwsze wydanie jej książek po wojnie miało miejsce u schyłku PRL-u i rozeszło się w 100 tys. nakładzie jak ciepłe bułki. Do tego czasu, z racji braku materiałów dowodowych, przez całe dekady w Polsce Ludowej krążyły o niej legendy.
Co do bekasów i kwiczołów, to kultowy przepis Lucyny na makabryczne danie z ptaszków pieczonych wraz z główkami, nóżkami, skrzydełkami i wnętrznościami (!) w plastrach słoninki.
No to zaczynamy…

 

Lucyna Ćwierczakiewiczowa – niesforna superstar, czyli kobieta wielowymiarowa

Wszystkie cytaty w tekście oraz poniższa historia pochodzą ze wspaniałej książki Marty Sztokfisz, którą gorąco polecam! (fot. Ra/Jasna Polska)

 

Lucyna Ćwierczakiewiczowa – Kobieta Pozytywna

Nie ma smutnych czasów, są tylko smutni ludzie – L.Ć.
Lucyna Ćwierczakiewiczowa urodziła się 17.10.1826 r. w Warszawie i tam spędziła całe życie. Była uosobieniem swej epoki – pozytywizmu. Pracowita, zaradna, przedsiębiorcza, wspierająca, nowoczesna…
Zgodnie z kalwińskim wychowaniem, uważała, że radzenie sobie w życiu – osobisty dobrobyt, to najlepsze możliwe rozwiązanie, które nie tylko pozwala na godne życie, ale umożliwia wspieranie innych ludzi, całych społeczności, wreszcie Polski… Ćwierczakiewiczowa robiła to przez całe swoje dorosłe życie.
Czytaj więcej o obfitości i pieniądzach na Jasnej Polsce!

 

Dorobiwszy się fortuny na swych poradnikach, dotyczących kuchni i praktycznych porad gospodarsko-życiowych, za nic nie przepraszała. Znając swoją wartość, była dumna ze swej pracy i osiągnięć.
Żyła jak chciała, robiła, co chciała, kochała kogo chciała, spełniała się w pracy, jaką sobie wykreowała i wszystko wskazuje na to, że miała bardzo udane, spełnione, życie.
Była wrażliwa na piękno, muzykę, estetykę otoczenia. Nie tylko gotowała, ale doradzała, jak się ubierać, urządzać mieszkania, przystrajać stoły…
Do końca życia zachowała optymizm, humor i pozytywne nastawienie. Jak powiedział jej mąż – Stanisław Ćwierczakiewicz – „najzacniejszy i najukochańszy z ludzi” – Lucyna szła przez życie jak kometa. Osobowość tak barwna i wyjątkowa, że funkcjonuje w pamięci zbiorowej po dziś dzień.

 

 

Lucyna Ćwierczakiewiczowa – niesforna superstar, czyli kobieta wielowymiarowa

Lucyna Ć. w trzech odsłonach

 

Lusia i Gołąbek – Kobieta Zakochana

Pierwsze małżeństwo Lucyny – zaaranżowane przez obie rodziny (ojciec pana młodego miał wysoki dług u ojca Lucyny) było porażką. Mąż Feliks wywiózł ją na wieś, a następnie okazując całkowite lekceważenie, zaczął bez skrępowania zdradzać.
To wtedy Lucyna doszła do smutnych wniosków, że „światem rządzą mężczyźni, a mężczyznami dziwki”.  Samodzielnie podjęła decyzję o rozwodzie i zamiar ten przeprowadziła – w epoce i kraju, w którym ubezwłasnowolnienie kobiet hulało pełną parą.
Z książki dowiadujemy się, że gdy w Paryżu wszystkie restauracje, cukiernie i knajpki zapełnione były ludźmi wszelkich stanów i obojga płci, tak w zacofanej Warszawie kobietom do końca XIX w nie wolno było korzystać z lokali gastronomicznych!
Marta Sztokfisz, pisząc o Ćwierczakiewiczowej, przemyca wiele obrazków z życia tamtejszej Polski.
Na wskroś egoistyczna klasa próżniacza, upadlające niewolnictwo chłopów i biedaków (w postaci armii wszelkiej maści służących), warcholstwo oraz szowinistyczny patriarchat tamtej „szlacheckiej, pańskiej Polski” poznajemy z książki w różnych subtelnych, ale znaczących odsłonach.
Czytamy oto, że w Polsce panowało prawo oparte na kodeksie napoleońskim, które głosiło„wieczystą niepełnoletniość kobiety”:
Bez zgody ojca, a potem męża, kobieta nie może przyjąć spadku, uczyć się ani pracować zarobkowo, nie ona też decyduje o losach dzieci, które ojciec ma prawo bez jej zgody oddać do adopcji.
Rozwód (i to w wieku lat 21) w zaścianku, jakim była carska Warszawa mógł znaczyć dla Lucyny koniec świata i całkowite wykluczenie społeczne. Mógł, gdyby przyjęła pokornie taką rolę. Ale ona nie zamierzała przepraszać za swego męża łajdaka, ani nie zamierzała rezygnować z życia na swoich zasadach i z osobistego szczęścia:
Wróciłam do życia, niech wiedzą, kim jestem. Opatrzność mnie obdarzyła mądrością i nadzieją, obdarzy też obfitością i miłością.
Taka właśnie była – podejmowała najlepsze dla siebie decyzje, nie uginając się pod pręgierzem panującej wszędzie dulszczyzny. Wymagało to wielkiej odwagi i hartu ducha, więc jako kobieta podziwiam ją ogromnie, bo to dzięki takim Lucynom, dziś mogę żyć jak chcę.
Jak pisze autorka Pani od obiadów: „Kobiety w jej czasach nie miały wielu praw. Te Lucyna Ćwierczakiewiczowa nadała sobie sama. Także prawo do marzeń i ich realizacji”
W związku z tym, wcale mnie nie dziwi, że wkrótce poznała mądrego, kochającego męża. Z tak pozytywnym nastawieniem do życia nie mogło być inaczej. Razem stworzyli dobre małżeństwo, które dawało obojgu wytchnienie, spokój i bezpieczeństwo.

 

Czytaj więcej o miłości i związkach na Jasnej Polsce!

 

On mówił do niej Lusiu i był raczej małomówny, ona do niego „gołąbku” i przyrządzała mu ulubione przysmaki. Odchudzona, uproszczona i uwarzywniona kuchnia Lucyny jest m.in. zasługą Stasia – gołąbka, który lubił jadać prosto, świeżo i kochał jarzyny.

 

W kategorii <Miłość, Seksualność, Kobiecość, Męskość> miłości ci u nas dostatek 🙂

Nie znaleziono Ofert

 

Lucyna Ćwierczakiewiczowa – Kobieta Petarda & Tytan pracy

Lucyna wydała sporo książek i zarobiła na nich krocie. Ale pracowała jak tytan, całe życie wstając o 6 rano. Wszędzie gdzie się da, zaglądała do garnków, spisywała przepisy i testowała, testowała, testowała.
Gotowanie było jej pasją i sposobem na okazanie miłości, namiętności, przyjaźni. Staś – gołąbek był przez nią rozpieszczany kulinarnie na tysiące sposobów.
Ponieważ sytuacja kobiet była wtedy dosyć groteskowa, Lucyna, nie mogąc podjąć stosownej edukacji, a mając umysł otwarty i żywy, uczyła się sama, gdzie i jak popadnie. Dużo czytała – książki po polsku, francusku, niemiecku. Spraszała gości, którzy zwabieni jej kuchnią, chętnie wpadali, a ona wyciągała od nich wszelką wiedzę o świecie:
Po wydaniu książek nie osiadła na laurach, tylko – wzorem najlepiej prosperujących obecnie firm i skutecznego marketingu – nieustannie zbierała informacje zwrotne. Otwarta na krytykę i sugestię zmian, ciągle doskonaliła swe dzieła, wprowadzając poprawki, poszerzając, uzupełniając…. do samego końca:
Nie uważając rad moich za nieomylne, z chęcią przyjmę wszelkie uwagi i spostrzeżenia na tej drodze łaskawych dla mnie czytelniczek, z których nie omieszkam korzystać.
Oprócz książek, przez kilka dekad pisywała felietony do gazet, jeździła z wykładami, wygrywała medale na targach kulinarnych i sama w nich jurorowała, a także założyła u siebie w domu dobrze prosperującą szkółkę gotowania. No i zajmowała się doradztwem w szeroko pojętym „życiu domowym”, gdzie gotowanie było tylko jednym z elementów.

 

 

Jasna Polska to medycyna naturalna, zdrowie, tantra, medytacja, ezoteryka, astrologia, muzyka relaksacyjna, wibracje, motywacja, ekonomia spoleczna, slowianie, alternatywne oferty pracy, duchowość, rozwój osobisty, rozwój duchowy, świadomość, warsztaty rozwoju osobistego, ośrodki i centra rozwoju osobistego, bio zywnosc, alternatywne media, slowianie, rekodzielo, ksiazki o rozwoju, ezo ogłoszenia, blog o życiu, blog duchowy

Dajesz dobrze zjeść? – Chodź na Jasną Polskę i pozwól się znaleźć 🙂 Dodaj wreszcie to ogłoszenie!

 

 

365 Obiadów i Lucynka – Niesforna Superstar

Powtarzalność przy stole jest nudna. Jedzenie jest jak życie, wymaga urozmaicenia, inaczej robi się mdłe – L.Ć.
Książka „Jedyne praktyczne przepisy….” to było tylko preludium to hitu wszechczasów, czyli „365 Obiadów za 5 zł”
Bolesław Prus napisał w gazecie, że: „do zawarcia małżeństwa niezbędne są trzy warunki: pełnoletniość obojga, ich wolna nieprzymuszona wola oraz 365 Obiadów… Ćwierczakiewiczowej”.

 

Lucyna Ćwierczakiewiczowa – niesforna superstar, czyli kobieta wielowymiarowa

Nauczycielka życia – Lucyna Ć.

 

Dlaczego ta książka była tak niezwykła?
Z kilku powodów:
Po pierwsze, Lucyna zrewolucjonizowała, odchudziła i uprościła polską kuchnię. Dodała do niej sporo warzyw, “francuskiej lekkości i kunsztu”, odjęła za to litry smalcu i łoju, kilogramy słoniny.
Po drugie, zaproponowała niezwykły układ książki – obiady są wymyślone na każdy dzień roku (!) i przystosowane do dostępnych podówczas produktów.
Nie trzeba się wysilać, nie trzeba myśleć – wystarczy posłać kucharkę po listę składników i równie wyszukany i doskonały obiad wyjdzie nam 20 stycznia, jak 15 maja (- według Lucyny trudny miesiąc – “wszystko się kończy a nowalii jeszcze brak”), czy 3 września (- “łatwy miesiąc, wszystkiego jest w bród”).
Po trzecie, tak zmyślnie skonstruowane obiady, bazujące na najtańszych i najłatwiej dostępnych w danym okresie składnikach, naprawdę kosztowały 5 zł – pół rubla, czyli dla klasy „średniej” cena niezbyt wygórowana.
Przykład? – Obiad z 27 kwietnia opiewa na zupę a la Julienne (z nadziewanymi rakami), sztukę mięsa z sosem grzybowym, szpinak z omletem i kapłona z melonem w occie.
– Konfabulujesz, droga Lucyno – znajoma próbuje obliczać, żeby jej wypomnieć nieścisłość. – Czy na taki obiad jak ten (…) nie trzeba wydać i 10 zł? (…)
– Porachuj sobie dobrze – raki są za półdarmo, grzyby nasuszone na zimę trzeba już do reszty zużyć, szpinak właśnie się pojawił, a kapłony wciąż jeszcze tanie. Cena wychodzi taka, jaką podałam w tytule – tłumaczy.

 

Lucyna Ćwierczakiewiczowa – niesforna superstar, czyli kobieta wielowymiarowa

Tym razem to nie kapłon (czyli młody, wykastrowany, specjalnie odżywiany kogut – tak, aby mięso było bardzo delikatne)

 

Po czwarte, pływające w maśle, śmietanie, cukrze i przyprawach potrawy, na dodatek autorsko zmodyfikowane pod kątem obróbki, były podobno przepyszne.
Do tego stopnia, że słynna cukiernia Lukullus chwaliła się, że sprzedaje strudle „według przepisu samej Ćwierczakiewiczowej”, a o genialności jej dań plotkowała cała Warszawa.
I nie tylko. 365 Obiadów wydano w Londynie i Petersburgu, Lucynka jeździła na międzynarodowe targi kulinarne i zdobyła na nich aż 5 medali, którymi ozdobiła okładkę „Kolędy” – corocznego kalendarzo-poradnika dla gospodyń swego autorstwa.
Po piąte, Lucyna nadała wartość sztuce kulinarnej w wykonaniu kobiet – pań domu. Odtąd przestała to być czynność godna “jedynie” służących:
W publikacjach zachęca do zmiany myślenia o kuchni. Tłumaczy, że właściwe gotowanie jest zajęciem dla osób mądrych, zorganizowanych, mających wiedzę techniczną i chemiczną.

Mamy na Jasnej kategorię Natura – Zwierzęta – Zdrowa Żywność, czasem coś ciekawego się tam pojawia:

Nie znaleziono Ofert

 

Ona sama zawsze znała swoją wartość. Uważała, że gotuje świetnie i nie była fałszywie skromna. W połączeniu z rubasznym śmiechem i ciętym humorem, przypięło jej łatkę próżnej i chełpliwej.
Lucynka już w rok po 1. wydaniu 365 Obiadów stała się prawdziwą gwiazdą. Śledziły ją kroniki towarzyskie i oczy przechodniów, plotkowano, zapraszano, komentowano szeroko jej osobę.
To, że zwyczajnie przyznawała, że jej hitowa książka (20 wyprzedanych na pniu wydań do 1901 roku) jest świetna, nie budziło sympatii i zrozumienia.
W polskiej mentalności – aż do teraz – należy się mitygować i udawać, że wcale nie osiągnęło się takiego sukcesu i nie zarobiło takich pieniędzy, bo to ludzi drażni i trąca boleśnie ich strunki niespełnienia i braku.

 

Czytaj więcej: Jasna Polska radzi – Wspaniały Polaku doceń się sam!

 

Same obiady z książki zdumiewają –  są piętrowe i składają się z 3-4-5 a nawet 6 (!!!) solidnych dań! Każdy przepis tonie albo w śmietanie, jajach, mące i maśle i ogromnej ilości mięsa, albo mące, maśle i cukrze – gdy mowa o deserach.
Oto obiad proponowany na dzień 21. Czerwca:
„Zupa zwana nic z marengami [bezy], pieczeń huzarska z kartoflami, kurczęta z mizerią, pekeflejsz [mięso wołowe peklowane] z kartoflami, kotlety cielęce bite z sosem szczawiowym, ciastka parzone z galaretą malinową.”
I tak dalej, i tym podobne…
A wszystko to szykowała służba domowa – duża grupa pracowników pozbawionych praw socjalnych, stanowiąca w tamtym czasie 60% zatrudnionych. Potem pokojówka zbierała półmiski, wazy, talerze, kieliszki… a podkuchenna, nie mając bieżącej wody [przynosiła ją ze studni] myła je w misce.

 

Lucyna Ćwierczakiewiczowa – niesforna superstar, czyli kobieta wielowymiarowa

 

 

Warszawa i Polska tamtych lat

Zacznijmy od tego, że książka jest pięknie zilustrowana – znajdziemy tu mnóstwo fotografii i rycin starej Warszawy, której w większości nie odbudowano.
Rzeczywiście… było to miasto piękne, harmonijnie zaprojektowane, pełne uroku. Aż szkoda patrzeć na to, co moglibyśmy mieć, gdyby nie wojny, powstania i komunizm.
Urocze zdjęcia Warszawy nie pokazują bocznych ulic i gorszych dzielnic, gdzie ludzką godność zdeptano w rynsztokach, zagrzybiałych norach, głodzie, chorobach, prostytucji i rozpaczy. Nie mówią też nic o tym, że tak właśnie żyło 60% (?) 80% (?) Polaków.
Znasz przezwisko „kołtun”? – O tym się nie mówi, tak jakby historię Polski zamieszkiwała tylko szlachta, kilku mieszczan i bohatersko polegli żołnierze. Tymczasem nędza i niewolnictwo w Polsce XIX wieku były nieludzkie.
– Wiesz co to jest polska choroba? – pyta kiedyś [pierwszego] męża. I sama sobie odpowiada:
– Kołtun. Posklejany kłąb niemytych, zwełnionych włosów, lepki i cuchnący (…).
Na wykładach powtarza:
Lud musicie nauczać, że kołtun to siedlisko zarazków. Niech nie wierzą zabobonom! Jeszcze nikt nie umarł od obcięcia kołtuna, za to iluż choruje, bo go nie obcina – przekonuje słuchaczki.
I jeszcze:
Wiedząc, że bieda zderza się z obojętnością [właścicieli majątków- przyp. mój], Lucyna bierze do dworu „dla odżywienia się” samotnego starca z wnuczką.
Widzi jednak, że jej podopieczni nie są w stanie od razu zacząć się odżywiać inaczej niż siekanymi chwastami. Przywykli do głodowych porcji, musieli się z wolna przyzwyczajać.
Niewolnictwo chłopów i klasy robotniczej – tej armii ludzi, którzy harowali od rana do nocy, aby „państwo” mogło się obżerać piętrowymi posiłkami, trwonić majątki i prowadzić jałowe życie pasożytów – jest sprawą przemilczaną w polskiej świadomości zbiorowej.
Niby coś tam wiadomo, ale o ileż przyjemniej karmić się legendami oficera, wjeżdżającego na koniku do Adrii po kieliszeczek najlepszego koniaku, prawda? Czy uroczą bajeczką o Dyzmie…
– Tymczasem wystarczy przeczytać “Dziewczęta z Nowolipek”, by zrozumieć, jak podle wyglądało wtedy prawdziwe życie większości zwykłych ludzi.

 

Lucyna Ćwierczakiewiczowa – niesforna superstar, czyli kobieta wielowymiarowa

 

 

W książce Marty Sztokfisz gdzieniegdzie znajdujemy subtelne wzmianki na temat tego, jak żyła przeważająca większość Polaków: w całkowitym poniżeniu, skrajnej nędzy i upodleniu.
Chociażby służące, które „należą do najliczniejsze grupy zawodowej, lecz nie mają ani praw, ani związków zawodowych, ani nikogo do obrony. Nie istnieją wtedy sądy pracy, nie ma emerytur…”
Podobną tematyką zajęła się Joanna Kuciel-Frydryszak w książce „Służące do wszystkiego”. Opisuje w niej:
„Przejmujące losy „białych niewolnic”, kobiet z najniższego szczebla hierarchii służby domowej. Tych, których w przedwojennej Polsce było najwięcej.
Zatrudniane przez mieszczaństwo wiejskie dziewczęta zaczynały służbę mając często 15 lat. Nie miały prawa do urlopu i wypoczynku, pracowały od świtu do nocy za grosze.”

(źródło: www.lubimyczytac.pl)

Trzeba oddać pani Ćwierczakiewiczowej i tutaj sprawiedliwość. Jak na swoje czasy, była mocno świadoma społecznie.
Wymuszała i na każdym kroku egzekwowała zbiórki i kwesty.
Sama karmiła, ubierała, ratowała z opresji czy to byłych powstańców styczniowych, czy to wynędzniałych studentów, czy inne ludzkie nieszczęścia. Niestety, wciąż spotykała się ze skrajnym egoizmem większości bogato urodzonych, których interesowała wyłącznie własna wygoda.
„Wyczulona na potrzeby warszawskiej biedoty, zbiera dla niej pieniądze. (…) Za każdym razem ma nadzieję, że poruszy sumienia sytych i dobrze odzianych” i wścieka się na panującą wśród bogaczy znieczulicę.
„Jak mogą? Grzeją tyłki w ciepłych hajdawerach, a serca mają z lodu.”
Sytuacja jest tak beznadziejna, że Lucyna daje ogłoszenie – apel do „Kuriera Warszawskiego” z błagalną prośbą o ruszenie sumień warszawskiej socjety:

 

Lucyna Ćwierczakiewiczowa – niesforna superstar, czyli kobieta wielowymiarowa

Fragment “Pani od obiadów”

 

Rodakom wypomina obojętność na potrzeby biednych. Krzyczy na nich, łaje. „Koniec z naszą przyjaźnią, jeśli poskąpisz paru groszy na fundusz pomocowy” – grozi temu, czy owemu.
W podobnym tonie wypowiada się chociażby wspaniały polski malarz Aleksander Gierymski, który nie mogąc utrzymać się w Polsce, musi wracać do Paryża.
Narzeka, że tutaj nikt nie interesuje się sztuką. „Bogaci wolą kupić powóz, utrzymywać kochankę, czy przegrać w karty, niż zainwestować w dzieła artystyczne [lub poprawę życia w Polsce – przyp. mój].”

 

Strasznie przykro się to czyta.
Jaka szkoda, że Polska musiała się tyle wycierpieć, by wyjść z ekstremalnej znieczulicy i skrajnych egoizmów społecznych.
Być może – gdyby Polacy sami nawzajem nie byli dla siebie największymi wrogami, nie demolowali swoich ludzi w tak skrajny sposób, obeszłoby się bez karmicznego wyrównania rachunków. Nie ściągnęliby swoją wibracją – oprawców i ofiar – innych katów, skorych do przyłączenia się do krwawej gry, toczącej się od stuleci w naszym kraju?
Czytaj więcej: 6 Sposobów na zmianę polityki w Polsce, czyli: Wolna Polska = duchowa + świadoma Polska

 

Jasna Polska to medycyna naturalna, zdrowie, tantra, medytacja, ezoteryka, astrologia, muzyka relaksacyjna, wibracje, motywacja, ekonomia spoleczna, slowianie, alternatywne oferty pracy, duchowość, rozwój osobisty, rozwój duchowy, świadomość, warsztaty rozwoju osobistego, ośrodki i centra rozwoju osobistego, bio zywnosc, alternatywne media, slowianie, rekodzielo, ksiazki o rozwoju, ezo ogłoszenia, blog o życiu, blog duchowy

Na Blogu także mamy kategorię Jasna Polska – poruszamy tam tematy społeczne, prawie-polityczne i mówimy o niezwykłych Polakach, takich jak Lucyna. Wiele inicjatyw może ogłosić się u nas bezpłatnie – sprawdź.

 

Lucyna Ćwierczakiewiczowa czyli Nowoczesność

Lucyna Ć. była człowiekiem, który bardzo silnie wpłynął na swoją epokę, nie poprzez filozofowanie i puste deklaracje, ale postawę, pracę, konsekwencję i całe swoje życie.
Jak pisze Marta Sztokfisz „wybrała drogę, która zbliża ludzi, zmienia nawyki, uzdrawia społeczeństwo”.

 

Zaangażowana Obywatelka

Myślę, że cofnięcie się do tamtych czasów mogłoby skończyć się dla mnie uduszeniem.
Jeżeli do końca XIX w Warszawie, nawet w luksusowych kamienicach nie było bieżącej wody, tylko noszono ją ze studni, a pomyje wylewano do rynsztoków, to cały tamtejszy świat, włącznie z ludźmi, musiał straszliwie cuchnąć.
Przez długi czas w stolicy funkcjonowała zaledwie jedna łaźnia, która była tak oblegana, że Lucyna z matką brzydziły się do niej chadzać. Ale kochały czystość.
Kilka kąpieli tygodniowo, umyte zęby, umyte i przepłukane octem włosy (zamiast tłustych mazideł), wyszorowany do błysku dom, dokładnie wymyte przed gotowaniem produkty… to 150 lat temu proszę państwa była obyczajowa rewolucja… I Lucynka nakłaniała do niej całe życie, wierząc, że w ten sposób przyczyni się do poprawy życia i zdrowia ludzi.
Warszawa nie jest skanalizowana, rynsztokami płyną odchody, „ogony” modnych sukien obszyte włosianymi szczoteczkami zamiatają pełen zarazków brud, wnoszony potem do domu.
Niech o poziomie ówczesnej higieny zaświadczy niejaki „rejestrzyk bielizny”. Tabelka ta, przygotowana i drukowana w każdym jej kalendarzu pod koniec każdego miesiąca, miała zachęcać kobiety do prania bielizny (!) raz na miesiąc , a nie dwa razy do roku – jak bywało to „u mniej wymagających gospodyń”.
Bez komentarza…

 

 

Jasna Polska to medycyna naturalna, zdrowie, tantra, medytacja, ezoteryka, astrologia, muzyka relaksacyjna, wibracje, motywacja, ekonomia spoleczna, slowianie, alternatywne oferty pracy, duchowość, rozwój osobisty, rozwój duchowy, świadomość, warsztaty rozwoju osobistego, ośrodki i centra rozwoju osobistego, bio zywnosc, alternatywne media, slowianie, rekodzielo, ksiazki o rozwoju, ezo ogłoszenia, blog o życiu, blog duchowy

 

 

Feministka

Nauczyłam was gospodarności, gotowania, czystości. Teraz nauczę was zarabiania.
Jej feminizm, czy też samozwańcze wyemancypowanie, objawiał się nie tylko odwagą w sprawach prywatnych, ale w namawianiu kobiet do pracy zarobkowej i to w czasach, gdy wysoko urodzeni mężczyźni uważali, że praca im uwłacza.
Namawiała, by kobiety same hodowały jedwabniki, robiły przetwory, szyły czy zajmowały się pszczelarstwem – po to, by wspomóc domowe budżety. – „Ćwierczakiewiczowa widzi potęgę w kobietach. Nie wolno tego potencjału [ekonomicznego] zmarnować”.
Ale nie tylko… – dla zastępów kobiet jest “nauczycielką życia”
– Nie uwierzysz gołąbku, podczas dzisiejszego wykładu zorientowałam się, że moje słuchaczki, dorosłe przecież kobiety, nie znają własnego ciała. Nie potrafią nazwać jego części.
Mówię im o nadgarstku czy potylicy lub łonie, a one przewracają oczami, jakby to była chińszczyzna. Ileż nas czeka jeszcze pracy – zdaje mężowi relację.
Lucyna Ćwierczakiewiczowa – niesforna superstar, czyli kobieta wielowymiarowa

 

“Odcisnęłaś piętno na kondycji kobiet, wpłynęłaś na ich samodzielność i świadomość – słyszała nie raz i nie dwa.”

 

Lucyna Ćwierczakiewicz – herod-baba o niewyparzonej gębie

… Pani Lucyna (…) pomimo swej niekiedy żenującej oryginalności w stosunkach towarzyskich i niespodzianek stąd wynikających, była bardzo uczynną i zapobiegliwą…
Ta krótka charakterystyka wiele wyjaśnia.
Lucyna miała niewyparzony język. Często opacznie rozumiano to, co chciała powiedzieć, bo lubiła z siebie żartować i ironizować, a tego nie rozumiano.
Warszawskie salony cytują Lucynę, powtarzając w kółko to, co ona sama powiada o sobie: „Jeden tylko jest Szekspir i jedna jest Ćwierczakiewiczowa” – a mówiąc to, śmieje się szczerze, głośno, rubasznie.
Poza wszystkim waliła prawdę pięścią między oczy.  Zero delikatności, zero taktu.
Tak powiedziana prawda robi więcej szkody, niż milczenie. Obraża, rani, budzi agresję.
Co jak co, krewkiej Lucynce przydałyby się solidne warsztaty NVC (komunikacji bez przemocy).
Lubiła też mówić prawdę o sobie. Otwarcie przyznawała, że od młodości nosi sztuczną szczękę (!), czy też publikowała rozkoszne wyznania w rodzaju: „Lubiłam zawsze ładnych chłopców”.
Jej poglądy stanowiły przeciwieństwo wszechobecnej dulszczyzny:
Gdyby głupota i bezduszność były cnotami, dostąpiliby wniebowzięcia – powtarza hardo [o warszawskiej socjecie].
Świetnie rozumie, że „to właśnie etykieta i konwenanse trzymają wszystkich, a zwłaszcza kobiety, w żelaznych okowach.”

 

Poza tym… była choleryczką. Władcza, dominująca… o złotym sercu, ale trudna.
I na tym się przejechała.
Pod koniec życia zaliczyła bolesny upadek, wykonując manewr, którego nie wybaczyła jej Warszawa i który był posunięciem w jej stylu – co w sercu, to na języku.
Ale… tej historii nie zdradzę – odnajdziesz ją opisaną ze szczegółami w książce.

 

Sprawdź koniecznie
OGŁOSZENIA na:
Kliknij:

 

Na koniec

To co przeczytałaś-eś powyżej to i tak tylko fragment tego, co spotka Cię w książce.
A mowa tu o soczystych cytatach, odlotowych przepisach i wszystkich smaczkach tamtej epoki, które Marta Sztokfisz z takim wdziękiem pomieściła, a które tylko wzmagają apetyt na więcej.
Dlatego gorąco rekomenduję osobiste spotkanie z naszą niesforną gwiazdą, królową polskiej kuchni i niezłomną nauczycielką życia – Lucyną Ć.
I ostrzegam – jej przepisy naprawdę działają niebezpiecznie na wyobraźnię…. W trakcie lektury prawie cały czas jadłam! Pozostaje się tylko cieszyć, że książka jest tak ciekawa, że można ją przeczytać w 2 dni.
Aho!

 

O innych wspaniałych Polakach przeczytasz tu:
To też może Cię zainteresować:

Pomóż Jasnej Polsce, by powstawały kolejne!

Zostań naszym Patronem!Zrób szybki przelew!Wspieraj nas kupując dla siebie!

 

Ilekroć słyszę tę melodię, w oczach mam Krecika, Żwirka i Muchomorka, Rumcajsa… Jestem pewna, że Lucynce podobała się leciutka humoreska Antonina Dvořáka:

 

 

Psychika, stres, praca z cieniem – w tej kategorii znajdziesz także “komunikowanie się”, czyli to, z czego Lucynie przydałyby się solidne korepetycje:

Nie znaleziono Ofert
Liczba odwiedzin: 5936

Autor: RA - Jasna Polska

Ra, czyli jeden z 7 miliardów ludzi na Ziemi. Ma Serce, Duszę, Ciało i... ego :) Więcej o mnie znajdziesz w zakładce Zespół.

Wszystko co lubisz prosto na Twój e-mail

Disclaimer:
Ten blog pisany jest z potrzeby Duszy i Serca. Jest po to, by pokazać Ci, że nie jesteś Sam/a w swoich Poszukiwaniach. Jest nas więcej :) - nawet jeśli nasze drogi się różnią. Dlatego wybierz stąd dla Siebie tylko to, co z Tobą rezonuje - co Cię wzmacnia, inspiruje i wspiera. Po to właśnie piszemy. AHO <3
Jasna Polska NIE jest autorem publikowanych ogłoszeń. Nie odpowiada za ich treść, oferowane usługi bądź produkty.
Wyznajemy zasadę, że każdy kreuje swoją rzeczywistość i sam odpowiada za podejmowane przez siebie decyzje.