Jak przestać się martwić? Krótki tekst o martwieniu się i nałogu zamartwiania
Martwienie się uprawiają wszyscy z różnym natężeniem. Zamartwianie to wyższy poziom martwienia, gdy nie potrafisz przestać. Jak zatem przestać się martwić i wreszcie wyjść z tej czarnej dziury?
Odpowiedź może Cię zaskoczyć.
Martwienie i zamartwianie się to synonimy umartwiania. We wszystkich trzech przypadkach chodzi o to, by się wykończyć i przestać żyć. Albo przynajmniej wyssać z siebie wszystkie siły życiowe.
Spójrz na to słowo: u-martw-ianie.
Jeśli się ciągle martwisz, to tak jakbyś był już trochę martwy.
No tak mi się to jakoś składa w logiczną całość. A Tobie nie?
Jak przestać się martwić i wreszcie wyjść z tej czarnej dziury – odpowiedź cię może zaskoczyć…
Gdy martwienie się ma sens
Jest taki krótki moment, gdy martwienie się ma pewien sens. Chociaż nawet wtedy bym tego tak nie nazwała.
To raczej niepokój, czy dyskomfort – gdy mózg i ciało wysyłają Ci sygnały ostrzegawcze.
Taki emocjonalny ból zęba, albo brzucha – wiesz, że coś się dzieje i trzeba coś z tym zrobić. Inaczej wypadnie ci ząb, albo wyhodujesz choróbsko.
Albo – jeśli się nie przygotujesz, możesz spaprać ważne spotkanie, co może skutkować brakiem pieniędzy na wymarzone wakacje. A to byłaby wielka szkoda i małe zmartwienie, zwłaszcza, że;
…WAKACJI, WYJAZDÓW i super WYPRAW na Jasnej Polsce MOC! (poniżej tylko kilka aktualnych z kategorii: Wydarzenia -> Festiwale – Wakacje – Zjazdy – Konferencje)
Majówkowy BALans w Las Palace
wielkopolskie | PoznańFestiwal Jaśniej 2025
dolnośląskie | RudnicaIII Festiwal Natura i zdrowie
dolnośląskie | Moszna ZamekPełnia Życia – Kreta 2024 – taniec, joga, transformacja, relaks, regeneracja
Europa Południowa | Kreta - GrecjaPramen Festival 2025 Kwiat Paproci
małopolskie | BolęcinMiejsce na festival – Pole namiotowe Masz Moc
łódzkie | Biała Rawska
To się nazywa zdrowy rozsądek podszyty niepokojem. Sygnał wysyłany do mózgu, by coś zrobić (np. przygotować się czy iść do lekarza). Zauważ – ma to sens, gdy obracasz się w strefie wpływu.
Ale…
Ale człowiek ma tendencję, by nie poprzestawać. By nakręcać spiralę strachu i czarnych scenariuszy. Z każdą taką toksyczną, napełnioną lękiem myślą, zabija w sobie radość życia, chęć do życia, a nawet żywe komórki.
Gdyż zamartwianie się wytwarza taką ilość toksyn w ciele, że wielu od tego fizycznie choruje.
Czytaj więcej: Dlaczego chorujesz? Skąd się bierze choroba i dokąd może Cię zaprowadzić
On już oszalał od wymyślania czarnych scenariuszy… “Usuwanie kamienia szaleństwa” – malarz nieznany (wcześniej przypisywany: Francois Verwilt lub Frans Hals)
Zadaj sobie to Pytanie
Czasem warto postawić sobie JEDNO celne pytanie. Takie pytanie może zdziałać cuda. Walnąć obuchem w zakuty (pardon! – zatruty) myślami łeb.
O martwieniu się można pisać elaboraty, rozprawy, wielotomowe dzieła zebrane. Można i ludzkość już to wykonała. Dlatego od razu przejdę do sedna.
Jest taki moment w procesie martwienia się, i wiem, że też go doskonale czujesz, gdy z sensownych reakcji na trójwymiar, przechodzisz w u-martw-ianie.
Umysł wciąż od nowa boruje tę bolesną ranę, nie znajdując ŻADNYCH rozwiązań i bestialsko kopiąc leżącego. Czyli Ciebie.
Dlatego, kiedy zaczynasz się bardzo martwić, zadaj sobie to jedno ważne pytanie:
Czy to mi służy?
Albo:
Czy to mi jest do czegoś przydatne?
Albo?
W jaki sposób martwiąc się, rozwiązuję mój problem?
.
.
.
Gdy martwienie się przestaje mieć sens
Jest pewna sprawa w moim życiu, która jest dla mnie bardzo ważna. I jakiś czas temu zaczęła ona przybierać mało optymistyczny obrót.
Najpierw, nie martwiąc się wcale, przystąpiłam do działań naprawczych.
Bez rezultatu.
Potem do kolejnych i zaczęłam się już trochę martwić.
Potem do kolejnych, licząc, że „może coś się wydarzy”. – Było coraz gorzej.
Zaczęłam się jeszcze bardziej martwić i gorączkowo wyszukiwać kolejne środki zaradcze.
Kolejne i kolejne podejmowane przez mnie kroki nie dawały nic, lub krótkotrwałą poprawę.
W pewnym momencie uzmysłowiłam sobie, że w każdej wolnej chwili myślę o tym czymś, a moja zmora rośnie.
Dokładnie jak ta tutaj:
Zamartwiając się, nosisz coś takiego na sercu (mal. Johann Heinrich Füssli)
Budzę się z tą zmorą i zasypiam z nią, w ciągu dnia próbując zagłuszyć ją na wszelkie możliwe sposoby.
W pewnym momencie, uświadomiłam sobie, że odgrywam w głowie wciąż i wciąż tą samą płytę:
Zadaję sobie pytanie – dlaczego tak się dzieje.
Znajduję na nie kilka tych samych, niesatysfakcjonujących odpowiedzi.
Przewijam w głowie wszystkie możliwe wypróbowane i nieskuteczne rozwiązania.
W trakcie czuję silny stres.
Utykam i…
Wracam do pytania – dlaczego tak się dzieje…. Znajduję kilka odpowiedzi…..
I tak w nieskończoność.
Wtedy właśnie zadałam sobie to Pytanie.
Czy to mi służy?
Czy którykolwiek z elementów tej pętli zamartwiania się do czegoś mi się przydaje?
Pomaga mi rozwiązać problem?
Usuwa go z mojego życia?
?????
Zapewne znasz już odpowiedź.
Nie martw się już, tylko dodaj swoje ogłoszenie!
Kontr-intuicyjne rozwiązanie wszelkich problemów
Jestem pewna, że z Twoim wielkim problemem jest tak samo.
Chorujesz? Nie masz pracy? Nie masz na rachunki? Rozstajesz się? Przeżywasz jakąś dotkliwą porażkę?
A może jesteś zawodowcem w zamartwianiu – umartwianiu się i martwisz się non stop pierdołami? Że dziecko ma złe oceny, albo masz grube nogi. Albo nie dostałaś awansu. Albo co gorsza – że to wszystko dopiero może się wydarzyć?
Zadaj sobie pytanie, czy to Ci jakoś służy? – Jakkolwiek?
Czy to Ci coś daje?
Czy to Ci w czymś pomaga? – Czymkolwiek?
Czy może jedyne, co robisz, to pasiesz swoją zmorę, która zżera Cię kawałek po kawałku?
Czytaj także: Depresja i nerwica – energia, objawy i leczenie. Jedyna skuteczna metoda, jaką znam
Jak przestać się martwić w praktyce
Zapytasz, co zatem zrobiłam z moim problemem?
NIC.
Uświadomiwszy sobie, że więcej już nic nie zdziałam, całkowicie się poddałam i ze spokojem zajęłam resztą swojego życia.
Problem zniknął.
Dosłownie.
Najpierw zniknął z mojej przestrzeni – mentalnej i emocjonalnej – w takim sensie, że przestałam mu dawać swoją uwagę.
A potem zniknął całkowicie. Zgodnie z prostą zasadą, że gdy o czymś nie myślisz, przestajesz zasilać to swoją energią. A gdy nie zasilasz, to coś stopniowo więdnie, a potem znika…
Ściągnij sobie e-booka i pomedytuj – dobrze robi na różne zmory
Każdy zna hasło: energia podąża za uwagą. Ale niemal nikt go nie stosuje świadomie.
Dla naszych oczadziałych mózgów, przyzwyczajonych do żucia szmat i mielenia śmieci, ta zasada jest wybitnie kontr-intuicyjna.
Pewnie i tak jej nie zastosujesz, za chwilę wracając do zamartwiania się, ale i tak powtórzę. Co mi tam.
Swój problem rozpuścisz / rozwiążesz / usuniesz ze swego życia, wtedy, gdy przestaniesz o nim obsesyjnie myśleć, czyli zamartwiać się.
Martwiąc się, całym ciałem blokujesz sobie samej otwarcie drzwi do wyjścia z klatki.
Tylko wtedy, gdy przestajesz naciskać energetycznie, robisz niejako kilka kroków w tył i nagle okazuje się, że można otworzyć drzwi.
Otworzyć i wyjść, pozostawiając je otwarte, tak aby napłynęła nowa energia.
Im mniej martwienia, tym większy przepływ.
Rezultat będzie następujący: albo przypłynie do Ciebie cudowne rozwiązanie, na które NIGDY nie wpadłabyś sama, martwiąc się.
Wiesz, takie rozwiązanie, które nazywam wglądem, albo informacją z Pola. Coś zupełnie nieoczekiwanego i z innego źródła, niż byś się kiedykolwiek spodziewał….
Albo… problem po prostu zniknie.
Przestanie istnieć.
I stanie się tak, jak gdyby nigdy nic nie było.
Jak gdyby nigdy nic…
Aho!

Pomóż Jasnej Polsce, by powstawały kolejne!
Zafunduj sobie 8 pozytywnych minut i obejrzyj Jasne Wiadomości – najfajniejsze alter newsy z Polski:
Źródło ilustracji w tekście: Internet (gł. Pinterest, Unsplash, Pixabay), chyba, że podano inaczej.