Jak zmienić swoje życie i jak być szczęśliwym, gdy tkwisz w „sytuacji bez wyjścia”…
Po tekście o życiowych skokach w Przepaść, dostałam list o mniej więcej takiej treści (podaję z pamięci): Jestem sama, w prowincjonalnym mieście, bez pieniędzy, w pracy, którą bardzo chcę rzucić. Ale bardzo się boję i nie wiem jak zmienić swoje życie.
Jak być szczęśliwym, gdy tkwisz w sytuacji bez wyjścia?
Czy istnieje jakaś sprawdzona, prosta instrukcja wychodzenia z czarnej d…?
Moja niegdysiejsza koleżanka miała wyrazistą osobowość i krewki temperament oraz narzeczonego. Ilekroć pytała swego partnera o opinię, ów mądry, doświadczony życiem mężczyzna, niezmiennie odpowiadał: „Kochanie, ja ci dam złotą radę – ty rób, jak uważasz”.
Nie ma takiej możliwości, abym kiedykolwiek udzieliła komuś drobiazgowego przepisu, jak zmienić swoje życie. Nie ma i nie będzie. Nie jestem w Twojej głowie, w Twoim sercu, w Twoim życiu, w Twoim doświadczeniu.
Ale jedno co mogę zrobić na pewno, to podzielić się moim doświadczeniem.
Czekamy na Was.
Nawet jeśli NIE potrzebujesz reklamy, zamieść informację o sobie na Jasnej Polsce. Robimy tutaj wysoko-wibracyjną “bazę danych”, by stworzyć stabilną, świadomą swoich zasobów, samowystarczalną, potężną duchową społeczność w Polsce (teraz jesteśmy rozproszeni i nie jest łatwo się znaleźć).
Jak zmienić swoje życie, gdy jesteś sama/a, bez pieniędzy i bez nadziei
Tak się składa, że wybrałam sobie taką drogę w życiu, by zaliczyć wystarczającą ilość fuck-up’ów, by na pytanie z maila móc odpowiedzieć – “chyba wiem, jak się czujesz”.
Sama podjęłam dwa razy w życiu taką pracę, w której o 9 rano byłam już w głębokiej depresji, a około 14-15 popadałam w katatonię i czułam się jak piłeczka ping-pongowa, bezsilnie odbijana od ścian pomieszczenia, w którym wymieniałam swoje bezcenne życie na grosze na czynsz i chleb.
Zafundowałam sobie też ćwiczenie ze skrajnej frustracji i samotności, kiedy to siedziałam całkiem sama w obcym kraju, w obcym wstrętnym mi mieszkaniu, w znienawidzonej przeze mnie mieścinie i gorączkowo szukałam pracy i nikt, ale to nikt od miesięcy nie chciał mnie zatrudnić. Nie miałam żadnych własnych pieniędzy i żadnych realnych widoków na zmianę swej nędznej egzystencji. Aha. I bałam się wychodzić na zewnątrz…
Pozytywne myślenie nie działa, teoria lustra – jak najbardziej tak
Świat jest Twoim odbiciem. Tamten świat i tamto życie były moim lustrem. Nędza i beznadzieja dookoła wyświetlały mi moje wibracje, moje demony, mój strach, moje negatywne programy.
Już dawno wyzbyłam się złudzenia, że „wszechświat mnie prowadzi i sprowadza niespodziewane dary od losu”.
Wszechświat jest niczym innym jak wielką kserokopiarką, zestawem neutralnych w swej istocie energii, które po prostu Ci służą.
A zatem jakkolwiek zawibrujesz, gdziekolwiek ukierunkujesz uwagę – Twą świadomość – takie energie przypłyną i posłusznie zmaterializują Ci to, co właśnie jest w Tobie.
To czego niby „chcesz”. Czyli wcale nie chcesz świadomie, ale za to bardzo chcą Twoje podświadome programy.
Będąc w takim miejscu, w takim czasie, z takim pakietem jak ja wtedy, można sobie darować „pozytywne myślenie”. Ono jeszcze bardziej wycieńcza, każąc zakłamywać rzeczywistość i nie pozwalając naprawdę poczuć tego, co się dzieje.
(Czy wiesz ile „prądu” – tej bezcennej życiowej energii zużywamy na zamiatanie każdej prawdy o sobie pod dywan? – zamknij oczy i poczuj to teraz)
Lepiej skorzystaj z tego “prądu” i zrób coś dla swojego kochanego Ciałka…
Jak wyjść z impasu, jak zmienić swoje życie, jak być szczęśliwym?
Zacznij czyścić swoje lustro.
Przedstawiając siebie tu na blogu, napisałam, że jestem licencjonowanym szambonurkiem.
Takie jest moje doświadczenie, droga, którą wybrałam i wiem, że działa.
Metoda tak skuteczna, jak nieprzyjemna.
Metoda, która faktycznie, namacalnie, nieodwołalnie zmieni Twoje życie na zawsze.
Będzie bolało, ALE WARTO.
W artykule o energetycznych przyczynach depresji pokazałam na obrazkach, jak wyglądają energetyczne podczepy, które robią z Ciebie bateryjkę systemu. Zmanipulowaną ofiarę, która nie ma realnego wpływu na swoje życie i żyje w ILUZJI potrzasku oraz sytuacji bez wyjścia.
Przyznaję – skakanie w przepaść nie od razu jest dla wszystkich.
Żeby skoczyć na główkę ze skały do oceanu, trzeba najpierw odrobić zadanie domowe w basenie.
Żeby skoczyć w przepaść i mieć miękkie lądowanie trzeba POZWOLIĆ, PUŚCIĆ I ZAUFAĆ.
A – oprócz pokochania siebie i wybaczenia sobie – są to trzy najtrudniejsze rzeczy dla człowieka przemielonego przez trójwymiar.
Strach o wszystko, bezsilność oraz programy niezasługiwania, a raczej zasługiwania na wszystko, co najgorsze trzeba zacząć z siebie ściągać. Po prostu.
One oblepiają Cię i niszczą, jak pasożyt, który wysysa soki życiowe ze swego żywiciela. Bytom energetycznym, które się na Tobie pasą nie zależy na Twoim życiu. One nie gospodarują strategicznie. Gdy już zeżrą Cię żywcem, poszukają sobie kolejnego nosiciela.
Czas wyciągnąć im wtyczkę i wyp…rosić do Źródła – tam rozpuszczą się w bezwarunkowej, boskiej miłości.
Jak być szczęśliwym? Czy to w ogóle możliwe?
Jak zmienić swoje życie, pozbywając się demonów? Programów samozniszczenia i samopognębienia?
Dam Ci złotą radę: zrób, jak czujesz.
Droga, którą odbędziesz zależy tylko od Ciebie. Ale jest na niej kilka punktów, które dotyczą wszystkich bez wyjątku…
Wszyscy na pewną muszą zacząć od identycznego pierwszego kroku: szczerej intencji, głębokiego pragnienia, by naprawdę zmienić swoje życie.
Ale tak naprawdę.
A to oznacza wyjście ze starej „dobrej” strefy (dys)komfortu i pójście w nieznane.
Gdy w Twoim sercu zapłonie to pragnienie, wiedz – miej pewność – że Twoja, unikalna droga wychodzenia z opresyjnego matrixu rozwinie się przed Tobą sama.
Jedni biegają, inni mantrują, trzeci piją Ayahuaskę, zażywają Kambo, San Pedro czy Sasafras, czwarci idą w satsangi, ustawienia systemowe, reiki, taniec hula, spacery po łąkach, hipoterapię, a piąci w to lub tamto, albo we wszystko po trochu.
Czytaj więcej: Jak znaleźć prawdziwą pasję w życiu i mieć wreszcie motywację do pracy i działania
Zaczną pojawiać się w Twoim życiu ludzie, książki, słowa, warsztaty, spotkania, myśli, pragnienia… inne niż dotychczas. Epokowe i epickie, choć czasem przebrane w coś malutkiego i „nieznaczącego”.
A wraz z tym zaczną pojawiać się zmiany i poszerzanie Twej świadomości.
Stare życie zacznie od Ciebie odpadać mimochodem.
Pojawi się nowa praca, albo wywalą Cię miłosiernie z tej znienawidzonej i nagle na Twej drodze stanie Nowa Szansa – przebrana w wyjazd, kurs, sumę pieniędzy z nieoczekiwanego źródła….
Wychodzenie z szamba w 3 prostych krokach
Tak właśnie było ze mną. Próbowałam wszystkiego po trochu – tego, co akurat pojawiało się na mojej drodze. Gdy brakowało mi sił i nadziei, ratunek odnajdowałam zawsze i na nowo w tych kilku książkach, które są po to, by stawiać na nogi i tchnąć ducha w trójwymiarowych rebeliantów, takich jak Ty i ja.
Dużo medytowałam – zaglądanie w siebie i stawianie czoła swoim maszkarom to umiejętność niezbędna moim zdaniem, by zmienić swoje życie na lepsze.
A potem na jeszcze lepsze.
A potem na wspaniałe.
Więc jak zmienić swoje życie w trzech prostych krokach?
1. Zacznij od intencji – pragnienia duszy i serca, by to się stało.
Nie pragnienia ego, które zawsze chce mieć tylko trochę lepiej. Mieć parę stów więcej, lepszy telewizor i 2 tygodnie na Bali, albo w Bułgarii. Tak niczego nie zmienisz, ego to grząskie bagno, utoniesz w smutku i beznadziei.
2. Zacznij medytować – najgoręcej radzę Ci 2 techniki: jedna – Drenaż Muzgó – by uciszyć mózg i ego, a to bardzo pomocne i potrzebne. Druga, by uwolnić Serce (Pieśń Serca). Dokładnie opisuję je tu.
3. Zacznij się rozglądać, bądź uważna/y. Słuchaj podszeptów. Korzystaj z podpowiedzi i szans, które podsuwa Ci Życie (czyli Twój Duch).
Odwiedzaj Jasną Polskę – sprawdzaj Wydarzenia. Po to powstał ten portal, by Ci, którzy chcą zmienić swoje życie, z łatwością znaleźli swoją medycynę. Metodę, lek, pomocnego anioła, który łagodnie, lecz konsekwentnie popchnie ich dalej na drodze do Wolności i… zwyczajnego, codziennego szczęścia.
PRZEZ ŻYCIE – DO ŻYCIA 🔥 Przestrzeń Świętego Ognia Życia
Cała Polska | ZOOMUwalnianie emocji, praca z podświadomością – Zapraszam 😊
pomorskie | KępiceUzdrowienie poprzez zmianę nastawienia (Attitudinal Healing)
Cała Polska | Spotkania online
Zaufaj Swojej Intuicji – Warsztat
mazowieckie | CzarnaDotyk Źródła
Cała Polska | Cała Polska & Świat on-lineEnergoterapia-Czakroterapia-sesje online oraz w gabinecie Jaga Dominika Załucka
Cała Polska | PszczynaHipnoterapeuta Magdalena Zajdel KROSNO
podkarpackie | KrosnoNumerolog Tarocistka Agnieszka Miriam
łódzkie | Stryków lub on-lineOdkryj swój prawdziwy cel w życiu – dusza – karma – reinkarnacja
warmińsko-mazurskie | LipowoSylwia Adamska- Soul Body Fusion ®
mazowieckie | WarszawaSzamański warsztat “Śmierć i Odrodzenie”
dolnośląskie | Nowa MorawaWsparcie psychologiczne, emocjonalne i duchowe
Europa Zachodnia | Hiszpania - Online
Ciężko jest wyjść samemu z opresji. Inni są także po to, by nas wspierać – jeśli tylko tak wybierzesz…
I nie zapominaj o tej niewygodnej, nieprzyjemnej prawdzie, że wszystko, co dzieje się w Twoim życiu, jest Twoją kreacją.
I możesz to zmienić tylko i wyłącznie wtedy, gdy zmienisz swoje wibracje.
Tak – ta zabawa jest tak fascynująca właśnie dlatego, że wszyscy tkwimy po uszy w matrixowym, trójwymiarowym szambie i wykonujemy ekwilibrystykę, by w tym szambie stanąć czystym, pachnącym i świeżutkim.
A potem odkryć, że wokół nas jest już tylko świat, który sobie wymarzyliśmy jako nieskończone, świetliste Istoty, którą jesteśmy.
Tak – także Ty Kochanie.
Aho <3

Pomóż Jasnej Polsce, by powstawały kolejne!
Lub sprawdź sam-a, dlaczego warto wspierać Jasną Polskę (klik!)
A na deser najpiękniejsza wersja hitu Mas que nada, jaką kiedykolwiek słyszałam.
W końcu to bossanova – koi serce i podnosi na duchu
Źródło wszystkich ilustracji w tekście: Internet (gł. Pinterest, Unsplash, Pixabay, chyba, że podano inaczej.
Komentarze
El.
Od dawna jestem regularnym i zagorzałym czytelnikiem Jasnejpolski. I wyrażam w tym miejscu ogromną Wdzięczność, że Was znalazłam. Dzięki Twoim cennym wpisom i wielu innym inspirującym treściom, które pojawiają się w moim życiu, powoli, ale jednak, przepracowuję traumy, zalegające emocje, wsłuchuję się w siebie, dzięki czemu znacząco podniosła się jakość mojego życia i czuję wręcz namacalnie wznoszący się poziom moich wibracji. Jest jednak pewna sprawa, której nijak nie potrafię odnieść do wiedzy, w którą uzbrajam siebie systematycznie, do pozytywnych zmian, jakie przecież zaszły w moim życiu… Półtora roku temu rozstałam się z psychopatą, z którym byłam kilka lat, a od którego doświadczyłam całego spektrum wyrafinowanej przemocy każdej, z fizyczną włącznie. Uwolnienie się od zła w czystej postaci, jakimi są takie jednostki to proces, z którego wychodzi się na czworakach i to dosłownie. Ledwie żywym… Zaś zerwanie się ze smyczy ich kontroli, za zniweczenie ich osobistego poletka znęcania się i możliwości bezkarnego pastwienia się nad kimś, grozi widmo straszliwej zemsty… Której również doświadczyłam. Wyrządził mi krzywdę fizyczną w biały dzień, z użyciem ostrego narzędzia, na oczach znajomych mi ludzi.
Zostałam uratowana. JESTEM. I próbuję zrozumieć, znaleźć odpowiedzi na wszelkie: dlaczego? Spojrzeć na to z punktu widzenia Kreacji, umowy na poziomie Dusz, lekcji do przepracowania, potrzebnych do wzrostu doświadczeń i wielu, wielu innych aspektów. Dotąd się wszystko zgadza. Dotąd rozumiem. Co jednak mam zrobić z lękiem, który czuję, a który nie przemija mimo rozmaitych technik, jakie stosuję? Owa finalna sytuacja wydarzyła się ponad rok temu. Mentalnie, psychicznie wstałam i mam się na ogół całkiem nieźle, czasami czując wręcz Wdzięczność za te wszystkie lekcje, bo wyniosły mnie one ho, ho! Bardzo wysoko. Wszystko okej, gdyby nie to, że sprawa sądowa z oskarżenia publicznego, jaką mu wytoczono, z uwagi na nasz system, a teraz i sytuację, dopiero przede mną. Jak mam poradzić sobie z lękiem przed niebezpieczeństwem jakim w moich oczach jawi się ten osobnik (nie nazwę go nigdy człowiekiem)? Jak poradzić sobie z lękiem w sytuacjach, gdy po takim czasie ta kreatura wciąż daje mi znać, że jest w pobliżu, że mnie obserwuje i robi to tak, abym nie miała na to dowodów? Jak umiejscowić w tym wszystkim jego niezłomność i sadyzm w działaniu? Jak rozpuścić w sobie lęk jako jedyną z trudnych emocji, nad którą wciąż nie umiem zapanować? Jak zacząć rezonować ze spokojem w kontekście tego wszystkiego? Nie chcę terapii i prochów. Chcę żyć w pełni świadomie. Mój proces przebudzenia trwa już bardzo długo i chcę uniknąć zniewalania się czymkolwiek. Tylko, jak to zrobić..? Miałabyś dla mnie jakąś radę, wskazówkę…? Abym mogła patrzeć bez lęku, gdy dojdzie do konfrontacji? Gdy okażę mu swój lęk, wygrał. A wyczuje go, niczym drapieżnik krew. Dlatego, ważne jest to, by go nie maskować, a nie czuć naprawdę. Bardzo proszę o radę.
RA - Jasna Polska
Droga El. gratuluję OGROMNEJ pracy, odwagi i świadomości.
Jak poradzić sobie z lękiem?
Nie wiem 🙂 – sama się często boję. Na swój użytek mam tą metodę https://jasnapolska.pl/jak-przestac-sie-bac-co-zrobic-gdy-strach-przed-ocena-krytyka-porazka-przyszloscia-zjada-cie-na-sniadanie/
Ale rozumiem Cię, rozumiem lęk, jaki czujesz wobec tej osoby. W moim życiu też była osoba psychopatyczna, co prawda nie tak groźna, ale również się jej bałam. Całkowicie się od niej odcięłam. To był mój sposób na wyjście z gry. Ale też rozumiem, że Ty niestety musisz czasem spotkać tą osobę i wyobrażam sobie, jakie to trudne. Zwłaszcza jeśli to rozprawa sądowa, która sama w sobie jest stresującym przeżyciem.
Przede wszystkim, bądź dla siebie wyrozumiała. Łagodna. Doceniaj się za każdy najmniejszy sukcesik.
Wychodzenie z takich traum to proces, który trwa.
Wyobraź sobie swoje nowe życie – to bez strachu, w spokoju i miłości – jako nasionko. To maleństwo dopiero wypuściło pędy. Zapuszcza maleńkie, śliczne korzonki. Może są już listki – bardzo delikatne! Wymagające czułości i opieki…
Nie możesz nasionku powiedzieć, by już stało się potężnym, nieustraszonym drzewem. Ono potrzebuje tyle czasu, ile potrzebuje 🙂
Daj sobie czas. Nie wymuszaj na sobie kolejnych postępów. Pozwól się sobie bać – nie neguj tego strachu. On długo pełnił ważną funkcję – ostrzegał, że dzieje się coś złego. Pozwól sobie dochodzić do pełnego uzdrowienia w tempie, którego potrzebuje Twoja psychika i ciało.
Ale nie oczekuj też, że strach minie całkowicie. Może tak być, ale nie musi.
I na to sobie pozwól. Zaakceptuj strach, jako element każdego życia ludzkiego. Wszyscy się boimy. Zapewniam Cię.
Warto sobie na to pozwolić i żyć pomimo.
W tym wszystkim zadbaj też koniecznie o ochronę i opiekę w trójwymiarze.
Nie wiem, jakie kroki podjęłaś dotąd, więc wymienię możliwości:
– prawnik – jak zebrać i wnieść dodatkowe oskarżenie o stalking
– może detektyw? – ktoś, kto musi go nagrać / sfilmować, jeśli Cię obserwuje i śledzi
– policja – porozmawiać, zapytać się, co możesz zrobić, jak się chronić w tej sytuacji, bo czujesz się zagrożona
I na koniec – czy zasięgałaś rady / pomocy w jakiejś fundacji czy stowarzyszeniu, które pomaga kobietom zmagającym się z przemocą (stalking to nadal przemoc)? Oni tam mają wypracowane mechanizmy, wiedzą, jak najskuteczniej sobie radzić w takich sytuacjach. Znają rozwiązania systemowe, oferują pomoc prawną.
Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i trzymam kciuki za Twoje spokojne, dobre życie (z homeopatyczną ociupinką strachu) 🙂
<3
El.
Droga Ra,
bardzo dziękuję za Twoją odpowiedź, za Twoje cenne wskazówki i rady. Stanowisz tak czystą, lekką i świetlistą energię, iż Twoje Słowa działają niczym uzdrawiający balsam.
Wiesz, ogólnie przeważają te dni, gdy jestem spokojna, a bardzo długo tak nie było. Musiałam się tego spokoju nauczyć. A potem nauczyć się go pielęgnować.
I są też takie dni, że gdy zaczyna się dziać, potrafię jakby przepuścić ów lęk przez moje ciało, gdy on nigdzie się nie osadza, nie haczy. Przepuszczaniu towarzyszy co prawda silny dyskomfort, ale po tym lęk znika, rozpuszcza się jakby.
A są i takie, że on umiejscawia się gdzieś w jelitach i w moim gardle, i trzyma mnie wtedy i ściska swoją niewidzialną, żelazną ręką. I te są najgorsze, bo nie umiem sprawić przepływu, co z kolei silnie zaburza mój sen i ogólne funkcjonowanie organizmu, a przede wszystkim, bardzo odziera mnie z energii. – Te doskwierają najbardziej. Dzieją się ciągami. Ciąg może trwać 2-3 tygodnie i ustępuje.
Zaś jeśli chodzi o kreaturę, ja też się odcięłam. Totalnie. Zniknęłam zewsząd. Z socjal mediów również. Tyle, że stąd akurat od/wy/rzuciło mnie z innych głównie powodów (egregory), więc ze wzgeldu na kreaturę, jakoby przy okazji. I wcale tam nie tęsknię.
Kreatury jednak mają to do siebie, iż uwielbiają pogwałcać ludzkie granice, balansować na granicy prawa, dopuszczać się nadużyć moralnych i każdych innych, łamać psychikę i charakter. Zarówno ludzi, jak i zwierząt… To dla nich bezcenne, wysokoenergetyczne paliwo. Ich być, albo nie być. Są mściwi i na wskroś źli. I nieobliczalni. Bardzo trudno im odpuścić zdobycz, która bezczelnie urwała się ze smyczy, gdy gro jej zasobów nie zostało jeszcze wyssanych do reszty. Gdy zdobycz nie była jeszcze totalnym wrakiem, gdy jeszcze miała w sobie siłę. – W końcu udało jej się wyczołgać?
To budzi straszny gniew kreatur. I chciałyby wtedy, w akcie swojej zemsty, totalnej zagłady takiej jednostki. Jej globalnego zniesławienia. Chciałyby nadal czerpać przyjemność z patrzenia na jej ból i cierpienie. A co najważniejsze, chciałyby być powodem tego wszystkiego. I, zdeterminowane wyobrażeniem o własnej wielkości żyją nadzieją, iż jednostka taka (ich ofiara) została wyeksploatowana na tyle, iż pozostaje w stanie długotrwałej głębokiej depresji, zaniedbana, pozbawiona energii, sensu życia, najlepiej bez sił, by w ogóle podnieść się z łóżka.
Tak kreatury chciałyby to widzieć. I właśnie po to wracają. W nadziei, że ujrzą taki właśnie obrazek.
A gdy nie mają znikąd dostępu, stają się niezwykle “kreatywni”, by jednak jakoś ów dostęp zdobyć. I o swej zacnej osobie przypomnieć.
Logiczne więc, iż (re)zemstą największą jest zafundować takiemu szeroko rozumiane: niedoczekanie.
Wykorzystałam wszystkie dostępne formy pomocy systemowej, o których wspominasz, poza fachową dla samej mnie, której od początku amatorsko, jak czuję i potrafię, udzielam sobie sama. Nie pomyślałam nigdy (nie wiedzieć czemu) o żadnej fundacji i dziękuję za sugestię, ponieważ rzeczywiście, mogłoby to być bardzo wspierające działanie.
Dziękuję za to, że pojawiłaś się w mojej przestrzeni, Ra. Chcę, żebyś wiedziala, iż bardzo przyczyniłaś się do pozytywnych zmian w moim życiu. Czytam Twoje wpisy regularnie, z ogromną pasją, ciekawością i zawsze fascynuje mnie, co masz do powiedzenia w każdym temacie. Dlatego, gdy coś się dzieje na świecie lub poszukuję odpowiedzi, wsparcia, czy inspiracji, przychodzę TU. I z tego właśnie powodu, choć zwykle tego nie praktykuję, ośmieliłam się na odrobinę prywaty w nadziei, że ukoisz mnie swoim Słowem. I tak też się stało. A za co raz jeszcze z głębi serca wyrażam Tobie Wdzięczność.
Stworzyłaś piękną, inspirującą przestrzeń. Energetycznie lekką i otwierającą umysł.
Dziękuję za wszystko, co dla mnie zrobiłaś. Jesteś Niezwykłym Człowiekiem.
Przesyłam moc pozytywnej energii i pozdrawiam serdecznie.
El.
RA - Jasna Polska
Dziękuję za tak wiele szczerości i autentyczności.
Napisałaś: “są i takie dni, że lęk umiejscawia się gdzieś w jelitach i w moim gardle, i trzyma mnie wtedy i ściska swoją niewidzialną, żelazną ręką.”
Ja też tak czasem mam.
I jestem pewna, że każdy, kto ma odwagę wejrzeć w siebie i przyznać, co się w jego środku kłębi, także.
Tylko ludzie nieustannie fundujący sobie dystraktory w postaci nadmiaru pracy i konsumpcji, powiedzą: “mnie to nie dotyczy”.
Tak im się tylko wydaje – po cóż innego karmiliby tą czarną dziurę w sobie?
Powodem takich stanów jest nie tylko własny smutek, bardzo, bardzo często to cudze programy i energetyczny brud oraz zastoiny, które po prostu… są.
Pisałam o tym tu: https://jasnapolska.pl/dlaczego-mi-tak-smutno-jeszcze-dwie-przyczyny-smutku-tylko-dla-zaawansowanych/
A dla Ciebie piosenka i jej słowa – odkryłam ją wczoraj i od razu się zachwyciłam 🙂 – https://www.youtube.com/watch?v=2Mfoaon2VUI